Międzychodzkie Omegi dotarły do morza!
Regaty się zakończyły, międzychodzianie mieli wracać do domu. Puck pożegnali jednak w spontaniczny, niezapomniany sposób - "Stoimy przy Omegach i nagle – Szykować się! Płyniemy w rejs po zatoce!”.
Omegami po Zatoce Puckiej - RELACJA
Regaty się zakończyły i w zasadzie następnego dnia czyli 28 sierpnia mieliśmy wracać do domu. Po spakowaniu się jedziemy z kwatery do portu zapakować sprzęt. Jest słonecznie, przyjemny wiatr 2 – 3 Beauforta. Stoimy przy Omegach i nagle – „Szykować się! Płyniemy w rejs po zatoce!” Całkiem sprawnie nam poszło. Po kwadransie płyniemy w kierunku Władysławowa. Swarzewo zostawiamy z boku, za daleko od lądu, by popatrzeć. Ostatnie spojrzenie na port w Pucku i płyniemy. Arielka przodem, Nereida z tyłu. Trochę się namęczyliśmy motorówką za nimi, by ich dogonić. W końcu flota razem. Nie wiem, czy byli tu międzychodzcy żeglarze lub wodniacy, bo w przekazach historycznych nie ma na ten temat informacji, ale po naszym rejsie można powiedzieć, że na Zatoce Puckiej międzychodzianie byli – Sekcja Żeglarska dotarła do morza. Płyniemy dalej, Władysławowo w zasięgu wzroku, ale chcemy zobaczyć jak najwięcej, kurs na Chałupy. W Chałupach fajny port, ale nie zawijamy, płyniemy dalej wzdłuż plaży. Płynąc tak wspominamy Zbyszka Wodeckiego i jego „Chałupy welcome to”, na marginesie – golasów nie było. Pogoda piękna. Widać całe szkółki windsurfingu, gdzieniegdzie rybacy stawiają sieci. Chciałoby się nakręcić film, ale niestety sprzęt nie wytrzymał piątkowego spotkania z wodą morską i przestał działać. Dalej piękne widoki. W oddali budowle, które oglądamy przez lornetkę. Jak się później okazało to ruiny po budynku niemieckiego poligonu torpedowego. Dopływamy do Jastarni – cumujemy przy molo. Wzbudzamy zainteresowanie spacerujących i plażowiczów. Tutaj również szkółki windsurfingu. Po pamiątkowym zdjęciu na molo Jastarni młodzież udała się zwiedzić pobliską okolicę i zorientować się w możliwościach gastronomicznych. Ostatecznie padło na hamburgery z wołowiną, trwało kosmicznie długo, ale były świeże i świeżo zrobione. Odbijamy od pomostu w Jastarni i płyniemy dalej, rzut oka na Juratę i port w Jastarni, no i zwrot na Gdynię. Niestety Hel musimy zostawić na inną okazję, bo Paweł nie chciał wracać po ciemku, a paliwa w motorówce było co raz mniej. Morze to morze i żartów nie ma, rozsądek przede wszystkim. Jeszcze będzie okazja ten Hel zobaczyć. Po jakimś czasie odbijamy na Mrzezino. Trzeba uważać bo dużo płycizn na kursie. Załogi trzymają się dobrze. Zmiana kursu tym razem na Puck. Mamy tam dopłynąć jednym halsem. Słońce grzeje i jest coraz niżej. Z tym Helem to była dobra decyzja – wieczór w sierpniu zapada szybciej. Dopływamy, faktycznie jednym halsem, choć były momenty zwątpienia. Jednak zatoka jest większa niż się wydawało. Po drodze motorówka ma jakieś kłopoty. Na szczęście to tylko koniec paliwa w zbiorniku. Po wlaniu rezerwy płyną za nami. Dopływamy do slipu, większość wskakuje do wody, jest ciepła. Teraz już koniec. Wyciągamy sprzęt z wody. Pakujemy. Czas wracać do Międzychodu. Pierwszy rejs Sekcji Żeglarskiej MTTiSW po Zatoce przechodzi do historii.